Na jednej z ostatnich aukcji pojawiła się ciekawa pamiątka, będąca świadectwem napoleńskich sentymentów z XIX wieku. Była nią główka fajki wykonana w kształcie głowy ks. Józefa Poniatowskiego. Łącznik stanowiło popiersie ubrane w mundur marszałka napoleńskiego, za plecami którego było miejsce do mocowania cybucha. Całość była dość duża i miała 12 cm. wysokości. Widoczna na zdjęciu pamiątka stanowiła element fajki w stylu niemieckim, a więc z długim cybuchem. Posiadała oznaczenie producenta w postaci liter LF, którego dom aukcyjny nie umiał przypisać do konkretnej manufaktury. Być może dzięki niej udało by się rozszyfrować czy pochodziła z terenu zaboru pruskiego, czy też bardziej odległych zakątków świata. Jeśli ktoś posiada informacje o sygnaturach producentów fajek, będę zobowiązany za informacje pozwalające rozszerzyć ten wpis.
Articles by Julian Skelnik
Papier rządowy
Był już pisuar Duchampa, teraz jest papier toaletowy rządu jej Królewskiej Mości. Okazuje się, że nie ma niczego czego nie dało by się sprzedać. Udowodnił to ostatnio dom aukcyjny Artessia, który na aukcji w dniu 22 czerwca 2022 roku zaoferował papier toaletowy z czasu II wojny światowej z nadrukiem Government Property. Oczywiście kontekst czyni z niego coś więcej niż tylko papier toaletowy. Wydaje się jednak, że nie na tyle aby uznać go za obiekt właściwy dla aukcji domu specjalizującego się w obrocie sztuką i estymować oczekiwaną cenę na poziomie 100-200 zł. Chyba, że chce się o nim myśleć nie jako o ciekawostce, ale jak o dziele sztuki, podobnie do pisuaru Duchampa 🙂
Medal nagrodowy Gimnazjum Elbląskiego z 1595 roku
Na ostatniej aukcji WAG w dniu 13 lutego 2022 roku pod pozycją 208 oferowany był bardzo rzadki medal Gimnazjum Elbląskiego z 1595 roku. Medal wykonany był ręcznie, w sposób indywidualny. Z tego powodu ustalenie daty jego powstania i ocena oryginalności jest bardzo utrudniona. Autor opisu przygotowanego dla domu aukcyjnego nie miał jednak wątpliwości i najwyraźniej uznał obiekt za oryginalny, skoro nie zgłosił żadnych wątpliwości. Czy taka ocena jest prawidłowa?
Punktem wyjścia do udzielenia odpowiedzi na tak postawione pytanie powinien być wydany w Berlinie, w 1844 roku katalog Friedricha Augusta Vossberga pod tytułem “Münzgeschichte der Stadt Elbing“. Znajduje się w nim skrócony opis i rysunek medalu, takiego jak oferowany na aukcji. Trzeba sobie wobec tego zadać pytanie, czy jest to ten sam, czy taki sam medal. Szczegóły rysunku w katalogu różnią się nieco od tego co widać na oferowanym egzemplarzu. Można dopuścić, że było to pewne uproszczenie względem oryginału. Jeśli jednak przyjrzeć się obu wizerunkom, to paradoksalnie można odnieść wrażenie, że to medal jest uproszczeniem rysunku, a nie na odwrót. Co więcej, oba napisy różni jeszcze jeden szczegół. Jest nim brak litery D przed datą dzienną. Widoczna na rysunku Vossberga, znika w egzemplarzu oferowanym przez WAG. Uważam, że jest to różnica nakazująca sądzić, że Vossberg nie wykonał rysunku z tego egzemplarza. Podobne wrażenie odniósł zapewne autor opisu aukcyjnego który zaznaczył, że jest to najprawdopodobniej drugi znany egzemplarz.
Czy w takim razie możliwe jest, że powstały dwa ręcznie wykonane egzemplarze takiego medalu? Odpowiedź na tak postawione pytanie kryje się w mojej ocenie w treści samego medalu. M. Gizińska w artykule “Elbląskie szkolne medale nagrodowe od XVI do XXI wieku“, opublikowanym w Gdańskich Zeszytach Numizmatycznych (s. 41) tłumaczy napis rewersu jako: “Szkoła Elbląska … w akcji uwielbiania“. Kluczowym słowem, które brakuje w jej tłumaczeniu jest TRITAGONISTAE. Jest to pojęcie z zakresu teatru greckiego, oznaczające trzecią najważniejszą postać po protagoniście i deuteragoniście. Tak więc medal opisany przez Vossberga był zapewne nagrodą udzielaną dla ucznia Elbląskiego Gimnazjum, za najlepszą grę aktorską w roli tritagonisty. Takie rozumienie treści medalu popiera inny opisany przez Vossberga egzemplarz podobnego medalu z 1598 roku. Tym razem przeznaczony dla DEUTEROGONISTAE.
Ponieważ o samych medalach nie wiemy w zasadzie nic więcej ponad to, co przynosi nam katalog Vossberga, ja też zmuszony jestem operować domysłami, a nie twardymi faktami. Wydaje mi się jednak mało prawdopodobne aby w danym roku dwie osoby miały szansę zdobyć wyróżnienie za najlepszą rolę deuteragonisty, czy odpowiednio tritagonisty. Dlatego uważam, że najprawdopodobniej w danym roku nie było dwóch identycznych medali. Czym więc może być medal oferowany na aukcji WAG? Najprawdopodobniej to kopia (być może nawet dość dawna), wykonana na podstawie rysunku umieszczonego w katalogu Vossberga. Czy łatwo było to przegapić? Oczywiście. Sam nie zwróciłem uwagi na różnicę w napisie, dopóki nie zwrócił mi na nią uwagi kolega. Dopiero to było punktem wyjścia do dalszych poszukiwań. Tak więc każdego zachęcam do uważnego oglądania interesujących walorów. Może się bowiem okazać, że nie wszystko złoto co się świeci.
Ostatecznie wypada odnotować że medal oferowany na aukcji WAG został sprzedany za 1.100 euro + prowizja domu aukcyjnego. Wydaje się więc, że pewne zastrzeżenia co do tego obiektu musieli mieć także potencjalni kupujący.
XXX LAT GPW / PRL
Jak powszechnie wiadomo, siedziba Giełdy Papierów Wartościowych znajdowała się przez wiele lat w budynku dawnego Komitetu Centralnego PZPR, co sprowokowało powstanie żartu o tym, że świątynia komunizmu zmieniła się w świątynię kapitalizmu. Być może tym topem myślowym podążał grafik magazynu Stock Market, przygotowując okładkę wydania specjalnego, poświęconego trzydziestoleciu warszawskiej giełdy. Wykorzystany tam motyw graficzny do złudzenia przypomina projekt srebrnej monety wydanej z okazji XXX lecia PRL. Kontury mapy i wykorzystana czcionka z szeryfami nie pozwalają pozbyć się złudzenia, że to właśnie słynna moneta była źródłem inspiracji dla projektanta.
To nie żart
Kiedy wczoraj przeczytałem informację o opisanej niżej petycji, byłem przekonany, że jest to nieudany żart o podłożu politycznym. Uprzedzam o tym, żeby nikt nie miał wątpliwości czy sam piszę prawdę. W październiku 2020 roku, z okazji Miesiąca Afrykańskiej Historii w Wielkiej Brytanii, organizacja o nazwie The African Or Black Question zainicjowała petycję, której skutkiem miała być zmiana w wykonaniu Orderu św. Michała i św. Jerzego. Dlaczego taką zmianę uznano za konieczną? Ponieważ wyobrażenie św. Michała strącającego Lucyfera do piekła, skojarzyło się autorom petycji z uduszeniem Georga Floyda. Rzeczywiście Archanioł Michał stoi nad diabłem. Skąd jednak takie skojarzenie? Zdaniem autorów petycji wyobrażenie ma podłoże rasowe. Św. Michał jest dobry, więc biały. Natomiast diabeł jest zły, więc został przedstawiony jako czarnoskóry. Czy takie były faktyczne powody przedstawienia obu postaci w historii sztuki i na omawianym orderze? Oczywiście nie. Mówiąc w największym uproszczeniu diabeł to ciemność, a Bóg to jasność. Jakim kolorem przedstawić ciemność, jeśli nie ciemnym właśnie? To rozróżnienie jest szczególnie istotne w przypadku przedstawienia sceny strącenia Lucyfera do piekła. Wcześniej był on aniołem, którego imię wywodziło się od łacińskich słów lux (światło) i ferre (nieść). Nie było to jednak światło pochodzące od niego, lecz światło odbite od jej prawdziwego źródła, od Boga. Dlatego gdyby przedstawić go zgodnie z życzeniem petycji, całe wyobrażenie straciło by swój teologiczny sens.
Inna niepokojąca kwestia to fakt, że autorzy petycji uważali klasyczne w historii sztuki przedstawienie Archanioła Michała za mistyfikację. Będące w ich dyspozycji zdjęcie orderu uważali za nieautentyczne. Projekt petycji wnieśli dopiero po upewnieniu się, że order faktycznie tak wygląda. Oczywiście świadczy to o staranności, ale nie na tyle daleko idącej aby zbadać dlaczego właśnie tak przedstawiono tą scenę. Ostatecznie petycji brakowało niecałe sto głosów do wymaganego progu 1.500 podpisów. To jednak nadal dość dużo jak na pomysł, który z początku wydawał się żartem.
Żeton Towarzystwa Konstytucyjnego z Sheffield
Przeglądając ofertę aukcyjną natrafiłem na intrygujący żeton związany z Polską, który najpewniej pochodzi jeszcze z XVIII wieku, a wedle mojej wiedzy nie był jeszcze omawiany w polskiej literaturze numizmatycznej. Chodzi o żeton Towarzystwa Konstytucyjnego z Sheffield. Powstało ono w 1780 roku z inicjatywy Johna Cartwrighta. Miało za cel krzywienie postępowych idei demokracji parlamentarnej. W szczególności opowiadało się za rozszerzeniem kręgu wyborców o niższe klasy społeczne. Według opisu na stronie British Museum żeton o którym mowa został wybity w 1792 roku, a więc w rok po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Na jego rewersie widoczna jest tarcza z flagą Wielkiej Brytanii oraz cztery sztandary, na których wypisano nazwy państw posiadających konstytucję. Wśród nich wymieniona jest także Polska. Żeton znany jest także w odbitce z odmiennym awersem, na którym widnieje data 1797 i informacja PAYABLE IN MIDDLESEX. Oznacza to jakąś formę pieniądza zastępczego. W przeciwieństwie do pierwotnego żetonu, bity był w srebrze.
Druga strona medalu
Nagroda została udzielona dla braci Franciszka i Jarosława Čermáków z Hořovic, którzy byli właścicielami odlewni. Nagrodę otrzymali za popiersie Jerzego z Podebradów, które także stanowiło jedną z nagród na tej samej wystawie. Co ciekawe jakiś czas temu wspomniane popiersie było oferowane na jednek z aukcji w Czechach w dniu 7 grudnia 2019 roku. Tym samym możliwe było skompletowanie nagrody i pracy za którą była udzielona. Tym bardziej, że ta sama plakieta która oferowana jest dziś przez WCN w 2019 roku dostępna była w serwisie aukro.cz
Resztki ze stołu Emeryka Hutten-Czapskiego
Na 460 aukcji domu aukcyjnego Spink and Son, która odbyła się 16 stycznia 2022 roku w Nowym Jorku oferowano 58 monet i medali “oferowanych przez bezpośrednich spadkobierców kolekcji hrabiego Emeryka Hutten-Czapskiego“. Taki opis oczywiście przywodzi na myśl słynną kolekcję, będącą obecnie pod kuratelą Muzeum Narodowego w Krakowie. W tym przypadku zapewne chodzi jednak o spadkobierców Emeryka Augusta Hutten-Czapskiego, urodzonego w 1897 roku wnuka słynnego kolekcjonera o tym samym imieniu. Emeryk junior, podobnie jak dziadek gromadził numizmaty, choć oczywiście na zdecydowanie mniejszą skalę. Po jego śmierci na przestrzeni wielu lat kolekcja była sukcesywnie sprzedawana. To co znalazło się w ofercie Spink and Son wygląda na ostatnie jej pozostałości.
W grupie pięćdziesięciu dziewięciu monet i medali z całego świata (w tym dwudziestu dziewięciu związanych z Polską), oferowanych jako pozostałość wspomnianej kolekcji, aż pięć pozycji posiadało dziurę. Wiele monet było w naprawdę kiepskim stanie zachowania, a większość medali stanowiły późniejsze odlewy. To w moim przekonaniu świadczy o fakcie, że mamy do czynienia z zupełnymi resztkami tej kolekcji. Z drugiej strony, aż trzydzieści dziewięć z oferowanych monet i medali to egzemplarze wybite w złocie. W tej liczbie dwanaście pozycji związanych jest z Polską. Dzisiaj taki zbiór stanowił by powód do satysfakcji. Pokazuje to jak dalece ograniczyła się podaż pamiątek historycznych.
Pierścień Orderu Wojennego Virtuti Militari
Przeglądając ofertę eBay zauważyłem aukcję osobliwej pamiątki. Zgodnie z opisem miał to być pierścień Orderu Wojennego Virtuti Militari z okresu drugiej wojny światowej. Oczywiście każdy kto ma minimalne pojęcie o polskich orderach i odznaczeniach wie doskonale, że widoczny obiekt nie nawiązuj wyglądem do najwyższego polskiego wyróżnienia wojskowego, tylko do medalu “Zasłużony na polu chwały”. Pierścień został wykonany przez dolutowanie do obrączki miniatury wspomnianego medalu, po wcześniejszym pozbawieniu jej mocowania wstążki. Potwierdza to zdjęcie odwrotnej strony pierścienia, na którym widać rewers miniatury. Bardzo wątpliwa jest podana przez sprzedającego informacja, że całość wykonana jest ze srebra. Nie świadczy o tym ani wiedza na temat miniatur tego pospolitego medalu, ani nawet załączone do aukcji zdjęcia. Nie przekonuje wreszcie kategoryczne twierdzenie, że jest to obiekt z okresu drugiej wojny światowej.
Gorący kartofel za 160.000 PLN
Jednak życie nie znosi próżni i medal pojawił się w ofercie czeskiego domu aukcyjnego AUREA Numismatika na 102 aukcji w dniu 4 grudnia 2021 roku, pod pozycją 524. Medal ponownie został opisany jako pierwotne wykonanie (původní ražba). Jeszcze 18 listopada 2021 roku napisałem do domu aukcyjnego e-mail z wiadomością, że nie jest to pierwotne wykonanie. Podałem informację, że został sprzedany kilka lat temu u Kunkera jako późniejsze wykonanie za 4.000 euro. Napisałem też o późniejszej sprzedaży w innym domu aukcyjnym i odrzuceniu przed polski dom aukcyjny. Nie dość, że nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, to medal został ostatecznie sprzedany bez uwag za 750.00 koron czeskich, co stanowi równowartość ok. 140.000 złotych. Do tego należy doliczyć opłatę aukcyjną. Cierpliwie czekam co nabywca zrobi z tym gorącym kartoflem, kiedy już dowie się co kupił. Jeśli trafił do zagranicznej kolekcji, to może się okazać, że długo nie dowie się o tym w jakich okolicznościach nabył obiekt. Jeśli kolejny raz podjęta będzie próba sprzedaży w Polsce być może kolejny raz dojdzie do zwrotu.
Mała rzecz, a cieszy
Jaki mógł być cel takiego usunięcia napisu? Trudno to dzisiaj stwierdzić. Być może miało to być pole przygotowane pod pamiątkową dedykację. Może ktoś z czytelników będzie miał jakiś pomysł. W każdym wypadku uważam, że takie drobiazgi należy pozostawiać w zbiorze, ponieważ stanowią ciekawe świadectwo epoki. Zazwyczaj kosztują niewiele (ten egzemplarz miał cenę wywoławczą na poziomie 5 zł.) a być może kiedyś dadzą satysfakcję rozwiązania zagadki wytartego tła.
Historia ukryta w przedmiotach
What if someone remembers?
Two weeks ago I was looking on Nagyhazi auction house offer of XIX centrury pictures. My attention cought one picture, offered on the auction under lot 50 and presenting black dog. I was sure I knew this picture from somewhere, so I checked the author in description to find connection in my memory. The description stated only that it was XIX century hungarian painting. I was surprised since I was sure that last time I saw this painting, it was attributed to one of XIX century Slovak painters. Unfortunatelly I couldn’t remember which one. I zoomed the picture, looking for a signature, but there wasn’t any. I thought the painting must have been attributed to the painter in the past, but later it was veryfied as an anonimous piece of art. So I did a Google resaerch, to find this previous offer, hoping to get information on previous attribution.
It didn’t took much time to find that the painting was offered by Parisi Galeria in Budapest. Auction took place on 16th May 2013, and the picture was offered under lot 21. But then it was not only attributed, but undoubtfully described as a picture of Dominik Skutecky. Slovakian painter of Jewish ancestry. Why Parisi Galeria was so sure about the author? Because the painting was signed in left down corner! It would be an obvious fraud, but it wouldn’t be surprising, if the picture without signature in 2013, had one in 2021. But why oposit? I guess that someone put a false signature on a fairly good painting from XIX century, that was in an artistic manner of Skutecky, but no one got fooled. After some time he removed the signature and offered the painting without any personal attribution.
I guess the offerer assumed that no one will remember this painting from the auction in 2013. He was wrong. Eight days ago I wrote an e-mail to Nagyhazi describing the situation and asking if there is any sign of manipulation on the painting in left down corner, where previously one could see the signature, but since this day I received no answer. Please take this history as a lesson for you, that nothing is sure even in reputable auction houses.
Generał Bem i jego Virtuti
Generał Józef Bem jest powszechnie znany jako uczestnik Wiosny Ludów na Węgrzech w 1848 roku. Być może dlatego mniej zapisał się w społecznej świadomości jego udział w powstaniu listopadowym. Jednak to właśnie powstanie przyniosło mu awans od stopnia majora do generała. Późniejszy bohater Polski i Węgier zasłużył się nie tylko odwagą, ale także wysokimi kompetencjami w dowodzeniu artylerią. W uznaniu tych działań Naczelny Wódz wyróżnił go w dniu 1 lipca 1931 roku złotym Krzyżem Wojskowym Polskim. Wydawać by się mogło, że takie wyróżnienie było dostatecznym zaszczytem. Jednak po upadku Warszawy, kiedy los powstania był już właściwie przesądzony, rozdawnictwo krzyży wzrosło. W sposób oczywisty zdewaluowało to wartość nadania. Ostatecznie krzyż złoty otrzymały 1794 osoby. Było ich niemal tyle samo co kawalerów krzyża srebrnego, który wręczono 1963 razy. W zupełnym oderwaniu od spraw powstańczych i samego orderu, po zakończeniu insurekcji znacząco wzrosła rola generała Bema. Stał się on bohaterem rozpoznawanym nie tylko w środowiskach Wielkiej Emigracji, ale także jedną z centralnych postaci Wiosny Ludów na Węgrzech. Nie mogą więc dziwić próby idealizacji takiej postaci. Jedną z nich jest pokazana po lewej stronie francuska grafika, przedstawiająca generała. Przed Orderem Legii Honorowej widoczny jest Krzyż Wojskowy Polski. Tyle tylko, że nie jest to krzyż złoty, jaki otrzymał Józef Bem, ale krzyż kawalerski z czarnymi ramionami. Oczywiście można to potraktować jako błąd zagranicznego grafika. Tym bardziej, że nie jest to jedyna grafika na której występuje on z krzyżem wyższej klasy.
Jak jednak potraktować widoczną na zdjęciu po lewej pamiątkę. Jest to rękopis dzieła Józefa Bema pod tytułem “O powstaniu narodowym w Polsce”. Pod nim znajduje się szkatuła z ziemią pobraną z pola bitwy pod Ostrołęką. Wreszcie ostatni element widoczny na fotografii to epolety należące do kapitana, a późniejszego generała. Mimo tak wspaniałych pamiątek osobistych po Bemie, centralnym punktem ekspozycji, którą można było oglądać w 1927 roku w Pałacu Sztuki w Krakowie, na wystawie “Generał Bem i jego epoka”, jest wspomniana wcześniej szkatuła. Poza informacją o zawartości, umieszczono na niej wieniec laurowy i gwiazdę Orderu Wojennego Virtuti Militari. Przeciętny odbiorca może to odebrać jako sugestię wyróżnienia generała Bema jeszcze wyższą klasą orderu niż nawet krzyż kawalerski. To oczywiście nie jedyne niedopowiedzenie, ponieważ bitwa pod Ostrołęką była przez stronę polską przegrana. Tym czasem wieniec laurowy może sugerować coś zupełnie odmiennego. Zdjęcie ciekawe jest także z innego powodu. Dowodzi, że gwiazdy Orderu Wojennego Virtuti Militari były wykonywane w okresie międzywojennym nie tylko na potrzeby osób nim wyróżnionych, ale także do innych celów. W tym wypadku o charakterze pamiątkowym.
W oku kamery
Dzisiejszy wpis będzie nieco luźniejszy. Zupełnie przypadkiem widziałem ostatnio teledysk Czesława Niemena do “Bema pamięci rapsodu żałobnego”. Moją uwagę zwrócił oczywiście urzędniczy lub sądowy łańcuch zawieszony na szyi wokalisty. Teledysk realizowany był przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych na zlecenie Telewizji Polskiej. Można więc przypuszczać, że łańcuch znajdował się wśród rekwizytów będących w zasobach wytwórni, a Niemenowi wpadł w oko, w jakimś zespole przedmiotów związanych z XIX wiekiem. Tego się już pewnie dokładnie nie dowiemy, ale trzeba przyznać, że łańcuch w nowej funkcji też nie wygląda najgorzej. Podobny los spotykało wiele innych pamiątek. Elementy umundurowania, szable i inne pamiątki wielokrotnie trafiały do teatrów (jak pokazuje doświadczenie zapewne także wytwórni filmowych) i służyły tam jako rekwizyty.