Kiedy zastanawiałem się nad rzeczami, które powstały i zaniknęły za mojego krótkiego na razie życia, przyszły mi do głowy karty telefonicznej i kasety VHS. Dla osób żyjących w drugiej połowie XIX wieku takim przedmiotem mogły by być medale ofiarowane na pamiątkę chrztu świętego. Jeśli się nad tym zastanowić głębiej to obyczaj ten ma głęboki sens. Jest on skrzyżowaniem funkcji tezauryzacyjnej i medalu pamiątkowego. Co oznacza, że dla obdarowanego któremu powiedzie się w życiu będzie miłym wspomnieniem np. od rodziców chrzestnych. Natomiast dla obdarowanego, który napotka w życiu na trudności będzie jakimś minimalnym zabezpieczeniem w postaci kruszcu możliwego do spieniężenia. Do pewnego stopnia medale na pamiątkę chrztu zostały zastąpione przez srebrne łyżeczki lub złote monety. Dlaczego wyparły one medale na pamiątkę chrztu? W moim przekonaniu można wskazać na co najmniej dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Złote monety są bardziej anonimowe niż imienne medale, a przez to łatwiejsze do upłynnienia. Po drugie mniejsza jest dostępność usług grawerskich i popularność medali. Po prostu zmieniły się czasy i obyczaje. Nie ma dziś społecznego zapotrzebowania na eksponowanie w domu pamiątkowych medali.
Articles from January 2018
Odznaka na 100 rocznicę 184 Warszawskiego Pułku Piechoty
Ten wpis można by zacząć od żartobliwego stwierdzenia, że są odznaki i Odznaki. Ten rozdźwięk między jakością poszczególnych wykonań widać szczególnie na przykładzie odznak z okresu Rosji carskiej. Duża część z nich była wykonana w sposób bardzo tani i często po prostu technologicznie prymitywny. Było to podyktowane szaloną lekkością z jaką nadawano odznaki w tamtym czasie w Rosji. Z drugiej strony spotkać można wyjątkowe okazy, które stanowią przykład wyszukanej pracy jubilerskiej. Odznaki carskiej Rosji, jeśli nie są związane z wymiarem sprawiedliwości, co do zasady znajdują się poza moim kręgiem zainteresowań. Nie ukrywam jednak, że lubię czasem przejrzeć katalogi aukcyjne zawierające ofertę na XIX wieczną Rosję. Jednym z takich miejsc do oglądania są aukcje organizowane przez Dimitrija Markova w czasie targów The New York Sale. Strona internetowa z jego ofertą przypomina efekt pracy amatora HTML i painta z lat 90-tych. Jednak za tą dość prymitywną szatą kryje się jedna z najlepszych ofert antykwarycznych Rosyjskiej numizmatyki i dziedzin pokrewnych. Jest ona poparta także jednymi z najwyższych, jeśli nie najwyższymi cenami. Osoby zainteresowane udziałem w tych licytacjach muszą czuć prawdziwą chęć, a może nawet zew posiadania, będąc jednocześnie osobami o sporej zasobności portfela. Ordery z ceną wywoławczą na poziomie kilkunastu tysięcy dolarów nie stanowią na tych aukcjach żadnego zaskoczenia. Rekordzistą ostatniej aukcji, która miała miejsce w dniach 9-11 stycznia 2018 roku był order św. Anny 2 klasy z diamentami i ceną wywoławczą na poziomie 50.000 USD. Taką samą cenę miał także nowodieł złotego medalu za wzorową służbę Mikołaja I.
Nie sprawdzałem tego statystycznie ale odnoszę wrażenie, że spora część oferty właśnie ze względu na wysokie ceny po prostu się nie sprzedaje i można ją zobaczyć na kolejnych aukcjach. Być może to właśnie gwarancja szalonych cen wywoławczych skłania posiadaczy najciekawszych obiektów do tego by jednak je zaoferować. Jeśli znajdzie się kupiec, który zaoferuje przysłowiowe tysiące dolarów, to uszczuplenie kolekcji jakoś się przeboleje. Z drugiej strony takie aukcje stanowią światełko w tunelu dla osób zdesperowanych i gotowych zapłacić każdą cenę za wymarzony obiekt do kolekcji. Wreszcie jest to doskonałe źródło pięknych wrażeń i ewentualnej nauki dla osób którym wystarczy spoglądanie na ciekawe obiekty. Tak więc nawet jeśli nic się nie wydarzy, to i tak wszyscy będą zadowoleni.
Wracając jednak do tematu dzisiejszego wpisu chciałem zwrócić uwagę na odznakę 184 Warszawskiego Pułku Piechoty, której emisja przypadła na 100 rocznicę jego utworzenia. Odznaka nie należy do kategorii jubilerskich majstersztyków, ani nie posiada diamentów wkomponowanych we wieńce ze szczerego złota. Ma jednak swój urok, wynikający właśnie ze szczególnego wykonania. Jest to solidna praca grawerska, składająca się z dwóch części. Pierwszym i zasadniczym elementem jest obrys odznaki z wieńcem z liści laurowych i dębowych wraz z towarzyszącymi mu symbolami. Druga część to podkładka mocowana na cztery nity. Do niej przytwierdzona jest podstawa słupka do noszenia odznaki. W omawianym egzemplarzu wygrawerowana jest także data 1913 oraz numer 17.
Moją uwagę zwróciło jednak coś zupełnie innego, czyli tło odznaki. Dokładnie rzecz biorąc tło przestrzeni między wieńcem i inicjałami Aleksandra I oraz Mikołaja II. Na zdjęciu wyraźnie widać, że znajduje się tam fragment czerwonego sukna, pod którym jest czerwona emalia. Nie potrafię sobie wytłumaczyć po co w takim układzie grawer powlekł emalią tło podkładki. Obawiam się jednak, że zagadka ta pozostanie niewyjaśniona. Spodobało mi się takie nietypowe połączenie metalu i tkaniny, w którym materiał wkomponowany jest w metal. Oczywiście nie na tyle, żeby rozważać zakup odznaki z ceną wywoławczą 2.500 USD i estymacją 3.000 USD. Staram się jednak pamiętać, że gdyby nie te ceny, być może nie widział bym jej nawet na zdjęciu.
Katz Coins – ostrzeżenie
Od sprawy minęło już kilka miesięcy i zastanawiałem się dłuższy czas czy w ogóle publikować ten post. W końcu uznałem, że sprawę jednak warto opisać i każdy może ocenić ją sam, wedle swojego uznania. W marcu tego roku udało mi się kupić na licytacji w domu aukcyjnym Katz odznakę 50-lecia reformy sądowej Aleksandra II z 1864 roku. Sama reforma jest tematem niezwykle ciekawy i ma znaczenie także dla historii Polski, ponieważ jej skutki od pewnego momentu rozciągały się także na nasze tereny. Pewnie jest to dobry temat, żeby uczynić go przedmiotem osobnego wpisu. W tym momencie mogę jedynie na szybko zaznaczyć, że w 1814 roku wprowadzono odznakę dla upamiętnienia reformy. Jak to w imperium rosyjskim bywało, otrzymywały ją osoby które z reformą nie miały nic wspólnego, a nawet w momencie jej wprowadzenia mogły się jeszcze nie urodzić. To wszystko nie miało znaczenia. Ważne, że odznaka była piękna i dobrze się prezentowała na mundurze lub choćby na stroju cywilnym.
Jak już wspomniałem, udało mi się kupić odznakę zaprezentowaną na zdjęciu odznakę. Była ona wykonana ze srebra i pozłacana. Dodatkowy atut stanowiła oryginalna podkładka pod zakrętkę, zapobiegająca wybrzuszaniu się materiału. Odznakę udało mi się kupić w okazyjnej cenie. Faktura wraz z opłatą aukcyjną i przesyłką opiewała na kwotę 133€ Z przyjemnością ją opłaciłem i czekałem na przesyłkę. W kwietniu wysłałem pierwszego maila z pytaniem o przesyłkę, ale nie dostałem odpowiedzi. W końcu 12 kwietnia wysłałem kolejnego, tym razem już stanowczego maila, z prośbą o wyjaśnienie. Otrzymałem odpowiedź, że przesyłka zaginęła i nie da się jej wyśledzić. W konsekwencji otrzymam zwrot. Wydało mi się to niemożliwe. W dobie digitalizacji przesyłki polecone nie giną bez śladu. Nalegałem na podanie numeru przesyłki i ją otrzymałem. Okazało się, że listu o takim numerze nigdy nie nadano. Dalsza korespondencja z domem aukcyjnym pozostała bez odpowiedzi.
Sprawdziłem podstawowe informacje na temat tego domu aukcyjnego z siedzibą w Pradze i okazało się, że strona internetowa www.coinskings.com pod którą miał prowadzić działalność po prostu nie działa. Adres e-mail prowadzony jest w domenie gmail.com, która zabrania wykorzystywania go do prowadzenia działalności gospodarczej. Wreszcie sam dom aukcyjny występuje pod kilkoma nazwami: Katz Coins Notes & Suppiels Corp., Katz Corp lub Katz Auction.Z drugiej strony w dniach 9-21 grudnia 2017 roku przeprowadził dziesiątą jubileuszową aukcję z przeszło 3.800 obiektami w ofercie. Wszystkie miały cenę wywoławczą na poziomie 5 euro. Z jednej strony okazyjnie. Z drugiej strony głupio było by się nabrać na drugą okazję.
Order Wojskowy Księstwa Warszawskiego – ciekawe wykonanie
Uznałem, że w związku z postanowieniem noworocznym pierwszy wpis musi wyróżnić się czymś szczególnym. Doskonale nadaje się do tego przedstawienie ciekawego egzemplarza Orderu Wojskowego Księstwa Warszawskiego, jaki miałem okazję ostatnio widzieć. Osobom które nie interesują się bliżej problematyką wyróżnień z początku XIX wieku śpieszę wyjaśnić, że pod nazwą tą kryje krzyż Virtuti Militari wznowiony przez księcia Józefa Poniatowskiego w grudniu 1806 roku. Do systemu prawnego Księstwa Warszawskiego wprowadził go jednak dopiero rok później Fryderyk August. W konsekwencji pierwsze nadania krzyża, czyli tak zwane pierwsze rozdawnictwo miało miejsce dopiero na początku 1808 roku. Niezależnie od tego, jeszcze pod koniec 1807 roku, w związku z powołaniem Rad Pułkowych, które miały decydować o nadaniach orderu, Komisja Rządząca Księstwa Warszawskiego zamówiła 100 krzyży złotych i 150 krzyży srebrnych u warszawskiego jubilera Andrzeja Janascha. W książce Grzegorza Krogulca pod tytułem Uwagi o orderze wojskowym Virtuti Militari (Warszawa 1987) został on opisany jako typ I. Pamiętajmy przy tym, że przez typ wykonania należy rozumieć krzyże o pewnych wspólnych cechach charakterystycznych, niezależnie od tego czy wykonał je Janasch czy też inni grawerzy którzy się na nim wzorowali. Ze źródeł historycznych wiemy też, że krzyże tego typu były wykonywane zarówno na terenie Księstwa jak i za granicą. W tym w szczególności można uznać za potwierdzone wykonania francuskie. Typ I cechował się prostotą rysunku i wykonania. Był to płaski krzyż maltański bez kulek zwieńczających ramiona, tak charakterystycznych dla wszystkich późniejszych krzyży Virtuti Militari. Na środku krzyża znajdowały się wypukłe medaliony. Całość była genialna w swojej prostocie.
W tym miejscu należy zwrócić uwagę, że wśród zdefiniowanego przez Grzegorza Krogulca typu I, można wskazać na co najmniej dwa warianty rewersu. Pierwsze krzyże wykonane przez Janascha posiadały medalion z pogonią. Wzbudziło to sprzeciw cara Aleksandra I, który argumentował że obecność herbu Litwy na orderze Księstwa Warszawskiego jest nieuprawniona. Litwa stanowiła w tamtym czasie część imperium Rosyjskiego i sugerowanie jej związków z Księstwem było mu politycznie nie na rękę. W 1812 roku być może takie uwagi pozostały by bez odpowiedzi, nie mniej jednak do tego czasu brakowały jeszcze cztery lata i zmiana medalionu okazała się konieczna. Zwyciężył oportunizm i na rewersie orderu pojawił się medalion z dewizą Rex et Patria oraz pierwotną datą ustanowienia orderu 1792.
Gdyby zmiana nie miała mieć znaczenia, z pewnością Aleksander I by się o nią nie upomniał. Z pamiętników wiemy, że wzbudziła ona żywy protest i odznaczeni zamawiali krzyże z wizerunkiem pogoni już na własną rękę. Mogły one stanowić wyraz poparcia dla odrodzenia Rzeczpospolitej obojga narodów lub wyzwolenia Litwy spod jarzma rosyjskiego. Prezentowany krzyż jest tego szczególnym przykładem. Co oczywiste widać na nim pogoń. Warto jednak zwrócić uwagę także na inne szczegóły. Pierwszym z nich jest przekrój krzyża widoczny na załączonym obrazku. O ile nie przypiszemy wszystko przypadkowi, będziemy mogli dojść do wniosku, że intencją autora było wyeksponowanie jednej z płaszczyzn krzyża (zaokrąglonej na końcu) jako awersu i drugiej (całkowicie płaskiej) jako rewersu. W tym przypadku okazuje się, że strony krzyża które mogli byśmy odczytywać naturalnie, zostały odwrócone. Na awersie widoczna jest pogoń wraz z inicjałami króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, a na rewersie dewiza VIRTUTI MILITARI i orzeł biały. Czy takie zawieszenie wyeksponowanie krzyża rzeczywiście było intencjonalne? Większe wytarcie strony z godłem Korony wskazuje, że to właśnie na strona znajdowała się od munduru. Jednocześnie należy podnieść, że w tym egzemplarzu odpadł właśnie medalion z orłem. To także wskazuje na większe narażenie tej strony krzyża na uderzenia mechaniczne. Tak więc wiele wskazuje na to, że order miał być i jednocześnie był noszony pogonią na zewnątrz. Mogło to świadczyć o jakimś szczególnym związku odznaczonego z Litwą. Być może właśnie stamtąd pochodził.
Postanowienie noworoczne
Czym był by nowy rok, bez podsumowań i postanowień. Strona w tej odsłonie prowadzona jest od marca 2016 roku. Do końca pierwszego roku oswajałem się z nową formułą i sprawdzałem sam siebie, czy będę miał zapał do jej prowadzenia. W kolejnym 2017 roku starałem się utrzymać w miarę regularne tempo wpisów, co okazało się nie być dla mnie łatwe w pierwszej połowie roku. Później pojawiło się wiele ciekawych ofert na rynku aukcyjnym, które postanowiłem skomentować na stronie. Część z nich czeka jeszcze na swoją kolej. Równolegle pozyskałem kilka innych ciekawych informacji, z którymi chciałem się podzielić lub które chciałem sobie zanotować w tym miejscu. To dało mi poczucie, że mogę spróbować narzucić sobie kolejny próg starań o ulepszenie strony. Jest on jednocześnie moim postanowieniem noworocznym.
W 2018 roku zamierzam publikować nie mniej jak jeden wpis tygodniowo. Nie chodzi mi jednak o to, żeby w którymś miesiącu nie napisać nic, a później nadrabiać to wzmożoną aktywnością. Dlatego postanowiłem publikować wpisy regularnie, w każdy piątek o godzinie 12:00. Choć nie wykluczam możliwości umieszczania częstszych wpisów to uważam, że utrzymanie takiego tygodniowego tempa i tak będzie moim małym sukcesem. Dlatego artykuły nie wymagające natychmiastowej reakcji umieszczał będę na stronie z datą publikacji na przyszłość. Dzięki temu już teraz jestem pewien, że mojego postanowienia do końca stycznia nie złamię.
Drugie postanowienie związane jest z promocją strony. Jednym z sensów jej tworzenia są czytelnicy. Mniej więcej od połowy 2017 roku na stronie pojawia się codziennie około kilkunastu osób. Nie jest to może wynik oszałamiający, ale w skali rocznej daje całkiem przyzwoitą oglądalność. Dzięki szczegółowym statystykom widzę, że coraz więcej osób pozostaje na stronie dłużej i ogląda kolejne wpisy. To cieszy i motywuje do dalszej pracy. Mam jednak wrażenie, że jest to wynik który nadal można poprawić. Nawet pomimo niszowego tematu którym się zajmuję. Dlatego w 2018 roku będę chciał się pokusić o przynajmniej dwie publikacje, w dwóch różnych magazynach tematycznych, które przy okazji będą informowały o tej stronie. Po cichu liczę, że wpłynie to na wzrost powracających czytelników. O rezultatach poinformuję za rok.