“Młody obywatel” to tytuł magazynu ilustrowanego, dedykowanego młodzieży i wydawanego w latach 1935-1939 przez Polską Kasę Oszczędności. Nic szczególnego z kolekcjonerskiego punktu widzenia. Miałem jednak ostatnio przez przypadek w ręku jeden numer tego czasopisma i moją uwagę zwróciło duże zdjęcie krzyża orderu Virtuti Militari, umieszczone na przedostatniej stronie. Choć zostało wydrukowane na papierze gazetowym, to duże wymiary pozwalają na relatywnie dobre odwzorowanie detali. W szczególności wyróżnia się ażurowo wycięty orzeł, wypełniony białą emalią. Bardzo staranne wykonanie grawerskie o smukłych ramionach i delikatnie zaznaczonym uszku do zawieszenia było by dzisiaj z pewnością gratką kolekcjonerską. Oczywiście ja również bym sobie takiego krzyża życzył, nawet jeśli order Virtuti Militari nie stanowi przedmiotu moich zainteresowań. Nie mniej jednak uważam, że taka lekkość wykonania nie pasuje do krzyża Virtuti Militari. Znacznie bardziej podobają mi się wykonania o pełnych ramionach. Niedoścignionym wzorem takiego wykonania są oczywiście krzyże z okresu powstania listopadowego, wykonywane przez Pawła Siennickiego. To jednak temat na zupełnie inny wpis, dlatego kończę tą krótką notatkę.
Articles from March 2020
W czasach szaleństwa
Każdy small talk zaczyna się dziś od jednego tematu. Sprawa jest na tyle emocjonująca, że wbrew wszelkiej logice poruszona zostanie także na tej stronie. Dlaczego? W ostatnich dniach otrzymuję z szeregu domów aukcyjnych i antykwariatów, gdzie subskrybowałem newslettery informacje związane z coronawirusem. Informacje dotyczą ograniczeń w udziale w aukcjach stacjonarnych, zasad oglądania obiektów i procedur dotyczących wysyłek. Dla przykładu największy polski dom aukcyjny DESA Unicum oferuje możliwość osobistego oglądania przedmiotów wyłącznie po uprzednim umówieniu się. Oferuje także możliwość nieodpłatnego przechowania wygranych przedmiotów, co jest sympatycznym ukłonem w stronę klientów. Domy aukcyjne niechętnie trzymają u siebie sprzedane obiekty, bo wiąże się to z ryzykiem ich uszkodzenia lub utraty. Poza tym zajmuje miejsce, które przecież kosztuje. Wreszcie ograniczono udział w aukcjach do nieosobistych kanałów komunikacji, a więc korespondencji, telefonu i internetu. Właśnie w tym miejscu dochodzimy do sedna dzisiejszego wpisu. Byłem przekonany, że współcześnie większość obrotu aukcyjnego realizowana jest właśnie tymi kanałami. Nie był to wynik jakichś badań, ale odczucia związanego z doświadczeniami własnymi i znajomych. Słuchając jednak ostatnio podcastu rozmowy Cezarego Łasiczki z dr hab. Wojciechem Szafrańskim dowiedziałem się, że jest wręcz przeciwnie. Okazuje się, że dominującą formą udziału w rynku sztuki (a więc nie tylko antyków) jest licytacja osobista. Wedle jego informacji szeroko rozumiany korespondencyjny udział w rynku zarezerwowany jest dla transakcji o mniejszych wartościach. Być może właśnie stąd moje wrażenie. Zawsze miałem wyobrażenie, że nabywcy drogich przedmiotów będą chcieli pozostać anonimowi. Wrażenie to popierały informacje o rekordach aukcyjnych, bitych przez anonimowych kolekcjonerów. Być może ta forma zarezerwowana jest dla absolutnie najdroższych obiektów i wypaczyła mój obraz. Nie wykluczam także scenariusza w którym nabywca jest łatwo rozpoznawalny dla osób zgromadzonych w sali aukcyjnej, jednak do powszechnej wiadomości podaje się, że jest anonimowym nabywcą. Nie ma co dywagować, dowiedziałem się nowej ciekawej informacji. Przy tej okazji, skoro czytającym ten wpis przyjdzie spędzić najbliższe dwa tygodnie w domu, gorąco polecam ten i inne podcasty Cezarego Łasiczki. Polecam także książkę Magdaleny Grochowskiej “W czasach szaleństwa”, z której zaczerpnąłem tytuł tego wpisu. Przeszło 600 stron solidnej lektury o życiu czterech osób i ich postawie wobec totalitaryzmów. Jak znalazł na najbliższy czas.
Gratulacje dla WCN!
Na jednej z tygodniowych z aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego pojawiło się ogniwo łańcucha komorniczego, przerobione na samodzielną odznakę. W dodatku opisane zupełnie bez jakiejkolwiek podstawy, jako odznaka członka sądu okręgowego po 1918 roku. Kiedyś takie fałszerstwo na szkodę kolekcjonerów opisywałem na swojej stronie. Dlatego kiedy zobaczyłem je ponownie na stronie WCN nie miałem już dostatecznego animuszu aby zgłosić sprawę. Kiedy w końcu się zebrałem, wszedłem jeszcze raz na stronę WCN i zobaczyłem z satysfakcją, że obiekt został wycofany. Co za miłe zaskoczenie. Obiekt wycofany i jednocześnie opisany jako przypuszczalne fałszerstwo. Sprawa wyjaśniona w ciągu około tygodnia, bez konieczności abym ją zgłaszał. Nie będę ukrywał, że czuję satysfakcję z dobrze rozwiązanego problemu. Tym bardziej, że dotychczas WCN raczej bronił swojego stanowiska w kwestii opisów. Nie pozostaje nic tylko pogratulować prawidłowej i szybkiej reakcji. W takich przypadkach poznaje się klasę domu aukcyjnego.
Jak stworzyć dobrą kolekcję?
Najczęściej wszystkich interesuje jak stworzyć kolekcję, która z upływem czasu najbardziej zyska na wartości. Artykułów i porad na ten temat powstało tyle, że z pewnością ktoś już udzielił prawidłowej odpowiedzi, tylko nie sposób odsiać ją z gąszczu innych. Nie jest to też pytanie, które by mnie szczególnie zajmowało. Nie z tego powodu zbieram. Dlatego też pozwolę sobie poszukać odpowiedzi na inne, ciekawsze dla mnie pytanie. Jak stworzyć dobrą kolekcję pamiątek historycznych?
Pomimo, iż postawiłem sobie dość istotne (przynajmniej dla mnie) pytanie, to nie aspiruję do tego aby moja dzisiejsza odpowiedź była jednoznaczna i wiążąca. Postanowiłem ją tutaj umieścić raczej jako notatkę z bieżących przemyśleń. Jeśli za rok będę jeszcze o tym wpisie pamiętał, być może podzielę się nowymi spostrzeżeniami, a być może skasuję go w poczuciu żenady. Czas pokaże. Ostatnie zastrzeżenie stawiam dlatego, że chcę wyróżnić trzy czynniki, które w mojej ocenie mogą wpłynąć pozytywnie na tworzenie dobrej kolekcji, a sam nigdy nie przepadałem za takimi próbami podziałów i klasyfikacji. Dlatego, żeby nieco złagodzić powagę tego podziału, chciał bym się odwołać do klasycznej anegdoty na temat sposobu świadczenia usług. Zgodnie z nią usługę można mieć wykonaną szybko, tanio lub dobrze. Jeśli będzie szybko i tanio, to nie będzie dobrze. Jeśli będzie szybko i dobrze, to nie będzie tanio. Jeśli będzie tanio i dobrze, to z pewnością nie będzie szybko.
Żeby natomiast zbudować dobrą kolekcje trzeba dysponować wiedzą, czasem i pieniędzmi. Przewaga świata kolekcjonerskiego w przeciwieństwie do świata usług tkwi w tym, że można dysponować wszystkimi trzema czynnikami. Zdarza się to bardzo rzadko, ale przynosi dobre efekty o czym mógł się przekonać każdy kto oglądał kolekcję Emeryka Hutten-Czapskiego, którego przykład nigdy dość przywoływać. Przy tym jednocześnie uważam, że dla stworzenia dobrej kolekcji w zupełności wystarczające jest dysponowanie dwoma tylko czynnikami, z trzech przywołanych. Dochodzi bowiem między nimi do pewnej kompensacji, o czym mowa będzie dalej.
Wiedza nie przypadkowo została wymieniona jako pierwsza. Bez podstawowej wiedzy nie uda nam się nawet sformułować ciekawego programu kolekcji. Gdyby nawet udało nam się to przypadkiem lub ktoś by nam taki pomysł na kolekcję podpowiedział, to z całą pewnością nie będziemy umieli o takiej kolekcji powiedzieć zbyt wiele ciekawych rzeczy i sami uczynimy ją nieciekawą. Jeśli już będziemy wiedzieli co chcemy zbierać, to musimy wiedzieć jakie przedmioty chcemy do takiej kolekcji włączyć. Wreszcie musimy wiedzieć jak rozróżnić pamiątki bardziej ciekawe, od tych mniej ciekawych. Jak odróżnić pamiątki oryginalne, od fałszerstw na szkodę kolekcjonerów, czy przedmiotów poddanych konserwacji. Wreszcie trzeba umieć ocenić czy ta konserwacja była profesjonalna, czy też wraz z upływem czasu doprowadzi do pogorszenia się stanu naszego posiadania. Trzeba sobie też odpowiedzieć na pytanie jak przechowywać i opisywać naszą kolekcję. Na te pytania, pomimo licznych publikacji, nie zawsze łatwo jest znaleźć szybką i poprawną odpowiedź. To wszystko składa się na niezbędną wiedzę kolekcjonerską. Oczywiście taką wiedzę uzyskuje się wraz z czasem, co nieuchronnie przenosi nas do kolejnego akapitu.
Czas jest w moim przekonaniu istotny nie tylko dlatego, że pozwala zdobyć niezbędną wiedzę ale także dlatego, że pozwala się swobodniej poruszać na rynku z ograniczoną podażą. W skrajnym przykładzie, jeśli jakaś pamiątka pojawia się w obrocie raz na dwadzieścia lat, to osoba która zacznie kolekcjonowanie w wieku nastoletnim ma teoretyczną szansę na dwa zakupy w życiu. To bardzo mało, ale nadal można jedną z tych szans nie wykorzystać. Jeśli ten sam przedmiot poszukuje osoba, która rozpocznie przygodę z kolekcjonerstwem w wieku lat pięćdziesięciu, może go nigdy nie spotkać na swojej kolekcjonerskiej drodze. W bardziej typowym przykładzie, jeśli jakaś pamiątka pojawia się w obrocie raz w roku – raz na dwa lata, to rozpoczynając swoją przygodę z kolekcjonerstwem wcześniej, nie musimy się śpieszyć. Możemy poczekać aż pojawi się w okazyjnej cenie lub bardziej dla nas dogodnym momencie. Średnio rzecz biorąc możemy ją kupić taniej, kompensując brak trzeciego czynnika.
Jest to jedna z możliwości rozumienia pojęcia czasu jakim dysponuje kolekcjoner. Drugi aspekt, to czas który możemy poświęcić na kolekcjonowanie na bieżąco. Ile godzin w tygodniu możemy poświęcić na przeszukiwanie oferty domów aukcyjnych, wizyty w antykwariatach, telefony i maile do innych kolekcjonerów? Ile razy gotowi jesteśmy wstać na koło lub jarmark o piątej rano, żeby coś upolować? Nie ma się co oszukiwać, kto poświęci tych godzin więcej, ten większą będzie miał z tego korzyść. Nie mówię tu nawet o okazjach, ale samej możliwości kupienia określonej pamiątki. Dzięki temu czasowi może się okazać, że jakiś walor nie jest dla nas dostępny raz w roku, tylko dwa lub trzy razy w roku.
Pieniądze dla stworzenia dobrej kolekcji są bardzo przydatne. Proszę jednak nie sądzić, że stworzenie dobrej kolekcji warunkuję posiadaniem małej fortuny. Można stworzyć program kolekcji składającej się z przedmiotów o wartości ok. 100 zł. za sztukę i też może to być dobra kolekcja. Problem polega na tym, żeby te 100 zł. mieć, kiedy pojawi się coś do kupienia. Chodzi o to, żeby program kolekcji dostosować do własnych możliwości finansowych. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że ten kto nie liczy się z pieniędzmi może nas łatwo przelicytować. Im tańsze pamiątki, tym łatwiej przegrać rywalizację z kimś kto wchodzi do zbierania przebojem i kupuje wszystko jak leci. Odpowiednie środki pozwalają też na finansowanie specjalistów, którzy za nas będą wiedzieć i poświęcać swój czas na szukanie. To niewątpliwy atut osób, które mogą sobie na to pozwolić.