W tym przypadku zagadka tkwi w odpowiedzi na pytanie, co kierowało autorem przeróbki łańcucha sędziowskiego, oferowanego ostatnio na allegro. Z oryginalnego łańcucha, jak przypuszczam z okresu PRL, usunięto nie tylko orła i łańcuszki na których wisiał; ale także małe ogniwa do których te łańcuszki były mocowane. Wreszcie usunięto inicjał wewnątrz centralnego łańcucha. W jego miejsce przylutowano orła państwowego. Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że jest to orzeł koroną. Jeśli jednak spojrzeć na zdjęcie w dużej rozdzielczości, które zostało załączone do aukcji to można zobaczyć, że korona została indywidualnie dorobiona lub przeniesiona z innego obiektu. Poniżej dodano zaczep do mocowania lub hak. Trudno mi to ocenić na podstawie załączonych do aukcji zdjęć. Całość wykonana jest w zasadzie dość profesjonalnie. W każdym razie musiała zająć autorowi tego cuda niemało czasu. Po małych ogniwach od łańcuszków nie ma żadnych śladów. Zostały umiejętnie zatarte. Orzeł dolutowany jest profesjonalnie. Korona sprawia wrażenie jednolitej z całością. Tylko zaczep wisi krzywo. Widać, że ktoś zadał sobie trud. Nadal pozostaje tylko pytanie – po co?
Articles from April 2020
Kradzież medalu na upamiętnienie utworzenia Księstwa Warszawskiego
Po spektakularnych wydarzeniach w Dreźnie doszło do kradzieży nieco mniejszego formatu. Na forum Towarzystwa Przeciwników Złomu Numizmatycznego pojawiła się informacja o kradzieży medalu upamiętniającego utworzenie Księstwa Warszawskiego. Egzemplarz jest bardzo charakterystyczny, ze względu na swoje uszkodzenia. Szczególną uwagę zwraca utworzona przez jedno z uderzeń, blizna na twarzy Napoleona. Potępiając wszelkie kradzieże – te wielkie i te małe – wrzucam tutaj zdjęcia medalu, gdyby ktoś się na niego przypadkiem natknął. Kontakt do właściciela medalu można znaleźć przez stronę forum. Nie odpuszczajmy, zwróćmy uwagę, bo taka historia może spotkać każdego z nas.
Książki do pobrania
Muzeum Zamek Królewski w Warszawie udostępniło na swojej stronie internetowej kilka publikacji do pobrania w formie plików PDF. Wśród nich jest także dwutomowa pozycja na temat medali, która krótko po premierze recenzowana była na tej stronie. Publikacja jest rewelacyjna, więc warto ją pobrać i przeczytać. Zachęcam także do przejrzenia innych pozycji udostępnionych przez muzeum. Oczywiście cieszy, że książki zostały udostępnione do pobrania. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że są to publikacje przygotowywane i publikowane ze środków publicznych, a więc z naszych podatków. Jeśli tak, to uważam, że powinny być dostępne za darmo od samego początku.
Sarmatia Antiques – blog Mikołaja Paciorka
Tak jak nie powinno się oceniać książki po okładce, tak pewnie bloga nie powinno się oceniać po pierwszym wpisie. Jednak w tym przypadku uważam, że warto zrobić wyjątek i zachęcę Państwa do lektury wpisu na stronie antykwariatu Sarmatia Antiques, prowadzonego przez Mikołaja Paciorka. Wpis dotyczy krzyża kampanii wrześniowej 1939 roku. Widać, że był rzetelnie przygotowany i przemyślany. Na szacunek zasługuje także dopracowana warstwa estetyczna. Podoba mi się także możliwość pobrania całości w formie pliku PDF. Przy efemeryczności formy jaką jest blog, może się to okazać dobrym sposobem na przechowanie treści artykułu. Można powiedzieć, że ten wpis jest taki, jak sam bym chciał żeby wyglądały moje wpisy. Dlatego życzę autorowi utrzymania poziomu wpisów i regularności ich umieszczania, bo z mojego doświadczenia wynika, że to są dwie najtrudniejsze rzeczy. Natomiast Państwa zachęcam do lektury bloga prowadzonego pod adresem https://sarmatia-antiques.com/blog/
Fałszerstwo Virtuti Militari
Szwendając się pod granicach internetu trafiłem ostatnio przez przypadek na stronę domu aukcyjnego w Ukrainie, który oferował krzyż orderu Virtuti Militari z (uwaga, uwaga!) 1792 roku. Rzecz na tyle niespotykana, że nie dziwi dlaczego byłem zaskoczony jej wyglądem. Jest to kolejny przykład przeróbki krzyża z okresu międzywojennego. Jednak tym razem fałszerz nie podjął wysiłku wymiany środkowej części lub choćby nałożenia na nią tarcz imitujących XIX-wieczne wykonanie. Zniszczył jedynie odwrotną stronę z pogonią. Przypuszczalnie chciał w ten sposób nadać jej bardziej indywidualny charakter. Wyszło tak, jak gdyby pogoń wróciła właśnie z wojny 1792 roku. Do tego na ramionach rewersu wyryte zostały inicjały Stanisława Augusta Poniatowskiego. No i oczywiście wielki finał oszpecania krzyża, czyli dołożenie łącznika mającego przedstawiać jak sądzę dwie gałązki. Praca ta została wykonana z równie wielką precyzją jak pozostałe przeróbki. Można nazwać te przeróbki śmiesznymi, nieudolnymi, złymi, a jednak ktoś kupił ten krzyż za 2.500 dolarów. Choć to fałszerstwo pochodzi sprzed wielu lat, warto sobie odnotować jego zdjęcie. Tym bardziej, że ostatnio na aukcjach pojawiło się trochę falsyfikatów, którym poświęcone będą także kolejne dwa wpisy.
Virtuti Militari i zdjęcie Józefa Patelskiego
Dzisiejszy wpis będzie notatką z wielkiego niedoszacowania wartości, jakie mi się ostatnio przytrafiło. Na jubileuszowej 50-tej aukcji Antykwariatu Wójtowicz oferowany był zespół kilkudziesięciu pamiątek związanych z powstaniem styczniowym i Wielką Emigracją. Wśród nich istotną część stanowiły fotografie pamiątkowe powstańców styczniowych. Jedna z nich, wykonana w 1878 roku w zakładzie fotograficznym Walerego Rzewuskiego, przedstawiała Józefa Patelskiego. Był on uczestnikiem powstania listopadowego i powstania styczniowego. Postać godna uwagi i zapamiętania, ale też nie wyróżniająca się w sposób szczególny na tle innych powstańczych biografii. Pozostawił po sobie pamiętniki z okresu Królestwa Polskiego i powstania listopadowego. Może najbardziej zaimponowało mi w jego życiorysie to, że po śmierci swojej żony rozdał cały swój majątek na cele dobroczynne. Dlaczego więc zainteresowało mnie jego zdjęcie? To widać na samej fotografii. Chodzi oczywiście o złoty Krzyż Wojskowy Polski widoczny na jego piersi. Otrzymał go 17 września 1831 roku, wraz z awansem na stopień kapitana. Jestem przekonany, że to właśnie ten element był powodem dla którego u mnie i jak się później okazało, jeszcze przynajmniej kilku innym osobom serce zaczęło bić szybciej. Wedle mojej wiedzy jest to jedyna XIX wieczna fotografia przedstawiająca Krzyż Wojskowy Polski na piersi kawalera tego orderu. Z tego powodu przekonany byłem, że cena wywoławcza na poziomie 120 zł. jest oczywiście zaniżona. W swojej naiwności postanowiłem nawet przystąpić do licytacji. Nie spodziewałem się jednak rozwoju zdarzeń, jaki miał miejsce w dniu aukcji. Oferta poszybowała do ceny końcowej 3.080 zł. (wliczając w to prowizję antykwariatu) tak szybko, że nawet nie zdążyłem kliknąć swojej oferty. Muszę przyznać, że byłem i nadal jestem tym wynikiem zaskoczony. Głównie dlatego, że zdjęcie nie jest unikatowe i znane jest z szeregu zbiorów publicznych.
Kiedy już wiedziałem, że tym razem fotografia dla mnie przepadła, postanowiłem zrobić o niej notatkę na stronę, a w konsekwencji szukać dodatkowych informacji o Józefie Patelskim, samym zdjęciu i jego orderze. Jak się później okazało, dopiero na tym etapie pojawiły rzeczywiście ciekawe pytania. Pozycją sąsiednią, w stosunku do opisywanego zdjęcia, była pocztówka przedstawiająca portret Józefa Patelskiego, autorstwa Jana Nepomucena Głowackiego. Oryginał tego obrazu znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Nasz bohater jest na nim zdecydowanie młodszy i występuje w mundurze powstańczym. Autor obrazu zmarł w 1847 roku, a więc z całą pewnością portret powstał przed tą datą. Ponieważ od 1834 roku na Józefie Patelskim ciążył wyrok śmierci przez powieszenie, a za nim samym rozesłano list gończy, można przypuszczać, że nie był to czas w którym chciał się afiszować ze swoją podobizną. Dlatego dość prawdopodobnie można założyć, że portret powstał na przestrzeni lat 1831-1834. Widać na nim krzyż złoty, ale na wstążce upiętej w trójkąt. Czyli w sposób charakterystyczny dla odznaczeń rosyjskich i austriackich. Nic w tym zaskakującego, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Józef Patelski przed wyrokiem śmierci zbiegł do Galicji i tam też żył i pracował autor jego portretu. Oznacza to jednak, że Józef Patelski miał inny krzyż lub co najmniej krzyż na innej wstążce niż w 1878 roku, kiedy wykonano jego zdjęcie. Oczywiście istnieje też inna, nie mniej prawdopodobna hipoteza, że Jan Nepomucen Głowacki nie miał przed sobą modela z orderem na piersi. Za tym przemawia brak dewizy orderu Virtuti Militari, przy dość szczegółowym wypracowaniu wizerunku orła na omawianym obrazie. Pominięcie dewizy wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Uwagę zwracają także dość nienaturalne proporcje krzyża, przy wiernym oddaniu szczegółów munduru. Zdjęcie obrazu na stronie muzeum jest w wysokiej rozdzielczości, ale nie pozwala stwierdzić czy na przykład order nie został do niego domalowany później. Oczywiście należy pamiętać, że brak orderu w momencie portretowania nie musi oznaczać, że Józef Patelski rzeczywiście nie dysponował własnym egzemplarzem krzyża. Każe się jedynie zastanowić, czy to faktycznie jego egzemplarz został na tym portrecie uwieczniony.
ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie
W tym miejscu przechodzimy do być może głównego bohatera tego wpisu, czyli samego krzyża orderu po Józefie Patelskim. Decydując się na ofiarowanie swojego majątku na cele dobroczynne, jednocześnie ofiarował on swój złoty Krzyż Wojskowy Polski do obecnego Muzeum Narodowego w Krakowie. Według archiwalnej strony ze zdigitalizowanymi zbiorami muzeum, krzyż trafił do kolekcji muzealnej w 1886 roku. Co ciekawe, w obecnej wersji zbiorów cyfrowych muzeum na razie nie ma jego zdjęcia, ani nawet wpisu. Jest to typowy krzyż w wykonaniu przypisywanym do pracowni Pawła Siennickiego. Krzyż zachowany jest w relatywnie dobrym stanie i pokazuje, że nawet krzyże znajdujące się od końca XIX wieku pod pieczą kuratorów muzealnych mogą mieć wyraźne uszkodzenia laki na ramionach i emalii na wieńcu i orle. Niestety niedostępne jest zdjęcie rewersu, które być może pozwoliło by ocenić czy krzyż był intensywnie noszony. W każdym razie uszkodzenia tego egzemplarza wskazują, że charakterystyczne dla krzyży Pawła Siennickiego uszkodzenia, musiały być w dużej mierze związane ze sposobem i jakością ich wykonania i powstawały już na etapie ich użytkowania przez odznaczonych. To ważna informacja dla tych, którzy prześcigają się w pozyskaniu jak najlepiej zachowanego egzemplarza. Być może takie krzyże były noszone przez swoich kawalerów jedynie sporadycznie. Druga kwestia, która zwraca uwagę w tym konkretnym egzemplarzu, to wstążka. Jej górne zakończenie wyraźnie różni się od tego, które widoczne jest na opisywanym zdjęciu z końca XIX wieku. Może to oznaczać zmianę kompozycji wstążki lub nawet zmianę całej wstążki, już po ofiarowaniu krzyża do muzeum. Żeby jednak powiedzieć coś więcej na ten temat, należało by wykonać skan omawianej fotografii w wysokiej rozdzielczości i osobiście zbadać wstążkę. W chwili obecnej oba te zadania pozostają poza zasięgiem moich możliwości. Dlatego notuję swoją wątpliwość w tym miejscu. Ewentualnie zachęcam kogoś kto mieszka w Krakowie, żeby podjął się tego zadania.