Już za kilka dni na Long Beach Expo, czyli targach kolekcjonerskich w Kalifornii ujawniona zostanie pierwsza część kolekcji tyranów. Co to za kolekcja? Nie wiadomo, ponieważ dotychczas nie tylko nie ujawniono jej zawartości ale nawet nie informowano o jej istnieniu. Oczywiście takich zakonspirowanych kolekcji są setki, jak nie tysiące. Jednak ta ma pewien szczególny wyróżnik. Autor strony internetowej poświęconej kolekcji zachwala ją jako najcenniejszą (w rozumieniu najdroższą) prywatną kolekcję monet na świecie. Tak po prostu. Bez wchodzenia w jakiekolwiek kategorie, czy posługiwanie się jakimikolwiek zastrzeżeniami. Kolekcja warta jest setki milionów dolarów i już! Są to na tyle mocne słowa, że raz wypowiedziane muszą okazać się prawdą. W przeciwnym wypadku ośmieszą ich autora i samą kolekcję. Pomińmy jednak te przechwałki, bo nie są one warte takiej uwagi, jak sam pomysł na stworzenie kolekcji. Kim więc są tytułowi tyrani? Zacytujmy anonimowego autora kolekcji:
Tyrani noszą wiele tytułów: królowie i królowe, cesarze i cesarzowe, carowie i caryce, dyktatorzy, regenci, papieże, kalifowie, sułtani i chanowie. To co ich definiuje to ich absolutna władza nad terytoriami zamieszkałymi przez miliony ludzi. Tyrani stali w pierwszym rzędzie tych, który przez tysiące lat tworzyli historię. Jedną z pierwszych rzeczy którą robią tyrani po objęciu władzy jest wybicie monety z własnym imieniem i podobizną, ogłaszającej roszczenie do ich terytorium. Tak kontynuują bicie monety ze swoimi roszczeniami do terytoriów, aż do dnia kiedy umrą lub zostaną zniesieni.
Wydaje mi się, że w w tym kontekście określenie tyran jest postawione mocno na wyrost. Zdecydowanie bardziej adekwatne było by zwykłe określenie władca lub modne ostatnio w naszej polityce słowo suweren, czyli po angielsku ruller lub sovereign. Zgódźmy się jednak, że nie brzmiało by to tak efektownie jak tyran. Pomijając te niuanse semantyczne pozostaje pytanie o sam pomysł. W moim przekonaniu jest świetny. Autor chciał stworzyć kolekcję monet obrazującą historię władców przez pryzmat monet jakie bili. Zakres merytoryczny obejmuje monety antyczne, a także monety nowożytne świata i Stanów Zjednoczonych. (To nie jest żart, tylko cytat ze strony poświęconej kolekcji.) W ten sposób można by do kolekcji włączyć niemal każdą monetę. Dlatego mimo wszystko należało sobie narzucić jakiś kaganiec. Zacytujmy anonimowego kolekcjonera:
Celem kolekcji tyranów jest posiadanie przynajmniej jednej monety związanej z każdym tyranem, który rządził każdym większym terytorium lub państwem, w szczególności dużej złotej monety, wyraźnie eksponującej imię, podobiznę i tytulaturę tyrana.
W innym miejscu autor kolekcji zaznacza, że postanowił się ograniczyć do monet słynnych i wartościowych. Jest dosyć znamienne, że w zestawieniu tym zabrakło monet ciekawych, czy istotnych historycznie. Dlaczego, jako nic nie znaczący komentator z prowincji, w dodatku nie będący numizmatykiem, pozwalam sobie na takie uwagi wobec najdroższej kolekcji monet Świata i Stanów Zjednoczonych? Ponieważ mam nieodparte wrażenie, że nie jest to kolekcja tworzona z pasji, tylko kolejny projekt marketingowy. Przynajmniej tak została opisana. Idę o zakład, że nie minie wiele czasu jak kolekcja tyranów zacznie być partiami oferowana na aukcjach. Już teraz wyraźnie promowany jest zestaw monet upamiętniających Edwarda VIII. Inwestorzy będą zachwyceni mogąc kupić monetę z najdrożej kolekcji świata, zawierającej najsłynniejsze i najbardziej wartościowe monety świata i Stanów Zjednoczonych. W dodatku dotyczących tak ważnych tyranów. Władców, carów, królów i papieży wszyscy już w swoich kolekcjach mają. Ja będę miał tyranów! Tak strasznych jak Edward VIII, który po niespełna 12 miesiącach zrezygnował z tronu dla spokojnego życia rodzinnego.
Prawdę mówiąc nie był bym zdziwiony gdyby okazało się, że nie ma czegoś takiego jak kolekcja tyranów i będzie to tylko seria aukcji z wyjątkowo drogimi monetami, których wartość dodatkowo podbita będzie etykietą kolekcji tyranów. Z drugiej strony postawmy sprawę jasno. Nie przeszkadza mi, że są ludzie którzy zbierają drogie monety, czy inne pamiątki. Bawi mnie tylko próba ubrania projektu komercyjnego w płaszczyk wspaniałej kolekcji, tworzonej dla większej idei. Zgromadzenie wyjątkowej oferty monet do kilku kolejnych aukcji też jest sporym wysiłkiem i na pewno spotka się z uznaniem kolekcjonerów.