Dzisiejszy wpis będzie o tym, co kolekcjonerzy lubią najbardziej, czyli o odkrywaniu tajemnic niedostrzeżonych przez innych. Czy może być coś przyjemniejszego kolekcjonerskiego ego, niż zauważenie niuansów przeoczonych przez innych uczestników zabawy? Dokładnie taka przyjemność towarzyszyła mi kilka miesięcy temu, kiedy na aukcji w słowackim domu aukcyjnym SOGA pojawił się obraz Ferdynanda Kotvalda zatytułowany “v starom meste”, czyli “na starówce”. Widać na nim zaułek z łukami łączącymi zabudowę po obu jego stronach. Podobne rozwiązanie widać po przeciwnej stronie drogi, przecinającej całą kompozycję. Na wprost po lewej widać kamienicę o nietypowym froncie parteru, który rozchodzi się jak podstawa wieży. Miejsce wydaje się być na tyle charakterystyczne, że jeśli tylko nie powstało w wyobraźni autora, to ciężko będzie je pomylić. Niestety Ferdynand Kotvald umieścił na obrazie jedynie datę jego wykonania (1956), zapominając o wskazaniu miejsca. Mogło to być niemal wszędzie. Kotvald jeździł po całej Czechosłowacji i przedstawiał głównie przestrzenie miejskie. W konsekwencji miejsca powstania obrazu nie domyślił się także dom aukcyjny oferujący prezentowany obraz. Oczywiście nie wiem, czy nie zgadł tego ktoś z obserwujących aukcję. Domyślam się jednak, że skoro nikt nie powiadomił domu aukcyjnego, to osób takich było przynajmniej niewiele.
Żeby nie trzymać nikogo dłużej w niepewności przedstawiam po lewej stronie pocztówkę z około 1930 roku, obrazującą dokładnie to samo miejsce. Najwyraźniej na tyle urokliwe, że chciał je ująć nie tylko Kotvald ale także autorzy przedwojennych pocztówek Keżmarku. To widok na miejsce w którym Hradne Namestie, czyli Plac Zamkowy przechodzi w Hlavne Namestie, czyli Główny Plac. Oczywiście nazwa plac jest tu bardzo umowna, ponieważ w rzeczywistości jest to główna ulica Keżmarskiej starówki. Ujęcie wykonane jest z ulicy Námestie Požiarnikov, czyli Plac Strażaków. Widoczne na obrazie i pocztówce łuki nad uliczką stanowią jedną z atrakcji turystycznych miasta i wedle mojej pamięci nie występują nigdzie więcej w okolicy. Być może także dlatego, były powodem do uwiecznienia ich na opisywanym obrazie Kotvalda.