Po kilkutygodniowych zapowiedziach ostatecznie potwierdziła się informacja o sprzedaży Skarbowi Państwa kolekcji Czartoryskich. Całość przypadła w udziale Muzeum Narodowemu w Krakowie. Z przekazów medialnych wynika, ze zakup dotyczył całości kolekcji, a słynny obraz Damy z gronostajem stanowił tylko wisienkę na torcie. Rzeczywiście, w kolekcji przechowywanych jest wiele unikatowych pamiątek, które nie są tak spektakularne. Jednym z takich obiektów jest laska sądowa miasta Kurzelowa. Jeden z dwóch tego typu obiektów, jakie zachowały się na ziemiach Polskich. Warto o tym pamiętać tak samo jak o tym, że Muzeum w Luwrze to nie tylko Mona Lisa.
Oczywiście obraz legendarnego Leonardo da Vinci rozpala wyobraźnię. Podobnie było z kwotą, jaką Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdecydowało się za kolekcję rodziny Czartoryskich zapłacić. Przypuszczalnie właśnie dlatego większość argumentów za i przeciwko zakupowi, skupiona była wokół obrazu Leonarda i kwoty jaka została zapłacona. Nie ma potrzeby ich tu powielać, bo internet od nich puchnie, a przekonani i nieprzekonani zdanie nie zmienią.
Chcę zwrócić uwagę na inny aspekt, jakim jest nacjonalizacja najpoważniejszej Polskiej prywatnej kolekcji pamiątek historycznych. Muzeum fundacji Czartoryskich radziło sobie z udostępnianiem zbiorów bez zarzutu. Bodaj jako jedna z pierwszych instytucji muzealnych w Polsce zdecydował się na eksponowanie swoich pamiątek w internecie. Ogólnie sprawę ujmując, niewiele da się poprawić w zakresie możliwości udostępniania kolekcji szerokiej publiczności. Zmienia się jedynie dysponent kolekcji, którym od dzisiaj staje się Skarb Państwa, reprezentowany przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Oczywiście nie można mieć zastrzeżeń do MNK jako instytucji. Doświadczenie pokazuje jednak, że dywersyfikacja miejsc przechowywania pamiątek w bardzo długich okresach czasu, sprzyja ich zachowaniu dla przyszłych pokoleń. Zachowanie kolekcji Czartoryskich w tak bogatym kształcie możliwe było między innymi dlatego, ze była prywatna.