Na 135. Letniej Aukcji Dzieł Sztuki i Antyków domu aukcyjnego SOGA licytowany był obraz Ernesta Zmetáka pod tytułem “Wspomnienie na historyczny Kežmarok – Stary Targ“.
Ernest Zmeták był słowackim malarzem, grafikiem i ilustratorem, który zaliczany jest już do klasyków tamtejszego malarstwa, a nawet nazywany “ostatnim klasykiem“. Po ukończeniu studiów malarskich w Budapeszcie, związał się z grupą artystyczną o nazwie “29. sierpnia“. Został też asystentem w Akademii Sztuk Pięknych w Bratysławie, a w 1958 roku otrzymał nagrodę na Bienalle w Wenecji za kolorowy drzeworyt pod tytułem “Ucieczka do Egiptu“. Mądrzejsi mówią, że tworzył w duchu klasycyzmu, na co wpływ miał jego mistrz z czasu studiów prof. Vilmos Aba-Novak oraz kilkanaście studyjnych wjazdów do Włoch. Miał się także inspirować przedwojenną sztuką ludową Słowacji. Wiele uwagi w swoich obrazach i grafikach poświęcał barwie i grze światłem.
Poza własną działalnością artystyczną Zmeták był także kolekcjonerem sztuki. Jego zainteresowania koncentrowały się wokół sztuki węgierskiej i słowackiej, dawnych mistrzów oraz pamiątek związanych z Novými Zámkami, czyli jego rodzinną miejscowością. Kolekcja w dominującej części została ofiarowana temu miastu i na jej podstawie stworzono galerię sztuki, która funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Zainteresowania kolekcjonerskie Zmetáka będą przedmiotem osobnego wpisu, do którego przymierzam się od jakiegoś czasu, więc nie będę ich w tym miejscu rozwijał.
Przyznam się szczerze, że kiedy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcie obrazu wydawało mi się, że przedstawia ulicę Hlavné námestie, a więc widok na kościół od strony południowej, a nie północnej. Jednak tytuł, w połączeniu z szybką wizytą na Google Street View, uświadomiły mi że jest on jak najbardziej prawidłowy. Zupełnie inna kwestia to wrażenia estetyczne. Pomimo ogromnego sentymentu jaki mam do Kežmarku, nie był bym w stanie zaakceptować tego obrazu u siebie w domu. Praca jest w moim przekonaniu dziecięco naiwna, ale nie ma w sobie tego uroku co np. twórczość Nikifora. Fatalne wrażenie robią przesadnie podkreślone anteny telewizyjne na dachach domów. Być może był to celowy zabieg, który miał pokazać oszpecenie historycznego centrum, ale przyczynił się on także do oszpecenia samego obrazu.
Dom aukcyjny oszacował wartość obrazu na 2.500 euro przy cenie wywoławczej 1.500 euro. Przy czym warto dodać, że prace olejne Zmetáka chodził w tym samym domu aukcyjnym po kilkanaście tysięcy euro i z równym a być może nawet większym powodzeniem spadały w cenach w cenach rzędu 1.500 euro. Co ciekawe, pomimo artystycznej pozycji autora, większość jego prac oferowanych przez dom aukcyjny SOGA nie została sprzedana. W tym wypadku ktoś złożył propozycję poniżej ceny wywoławczej (1.200 euro) i dom aukcyjny ją przyjął. Najwyraźniej Zmeták jest bardziej ceniony jako kolekcjoner, niż artysta.